06 czerwca 2007, 14:24
W dalszym ciągu nie palę papierosów. To już 1 rok i 5 miesięcy mija od dnia, w którym nie miałam rano papierosów, tamtego dnia nie poszłam do sklepu po fajki, zupełnie przypadkowo i trwa to do dnia dzisiejszego. Cieszę się, zwłaszcza w obliczu bardzo represyjnej ustawy antynikotynowej. Cieszę się, bo gdy przypomnę sobie ten horror związany z ciągłym myśleniem o zapaleniu papierosa, szczególnie w sytucji ograniczeń, czy to w pracy, czy to np. w pociągu, czy na ulicy. Palacz wszak w każdej sytuacji ma ochotę zapalić, ja byłam na takim właśnie etapie, że ciągle szukałam okazji do zafajczenia. Brrrrrrr. Żeby tylko mi się nie zmieniło w moim uzależnionym od nikotyny mózgu i żebym nagle nie sięgnęła po tego jednego, za którym pójdą następne, przez dużo lat, może nawet do końca życia. Po cienkim stąpam bowiem lodzie, zdaję sobie z tego sprawę. Jedno wiem na pewno ustawa antynikotynowa nie zraziłaby mnie do papierosów i nie zmobilizowałaby mnie do rzucenia palenia, wprost przeciwnie. Wiem też, że ustawy dotyczące uzależnień powinni robić fachowcy, psychiatrzy i psychologowie, ponieważ problem jest bardzo skmplikowany i indywidualny dla każdego uzależnionego. Na dziś cieszę się z tego, że nie muszę obawiać się żadnych represji, związanych z nieprzestrzeganiem ustawy.